Kolejna poducha z kocurrrem i pierwsze koty za płoty.
Dzisiaj ładnie się zabieliło za oknem, zobaczymy jak długo wytrzyma ten śnieg 🙂
Wczoraj w nocy (ostatnio ciągle nocami) wyszła z pod świeżo dostarczonej od Łucznika maszyny Kornelii II taka poducha. Tym razem poszła do szkoły z młodszą córką.
W klasie mają organizowaną Wigilię i wręczanie przy tym drobnych upominków. Pani zrobiła dzieciom losowanie i przyporządkowała każdemu dziecku po jednej osobie, której ma przygotować niespodziankę. Anicie – córce – przypadła koleżanka Justynka. Uszyłam poniższą poszewkę na poduchę. Sama poducha 40×40 została kupiona w sklepie Jysk za 3,50zł. Poszewka zapinana z tyłu na guziki tak samo jak pokazałam w tutorialu.
Kolejny drobiazg uszyłam dla Pani, żeby też była obdarowana jakimś prezentem. Skorzystałam w tym przypadku z pomysłu zamieszczonego w Burdzie 10/2011 str.79 – pięknie zatytułowanego „z resztek tkanin” 🙂
Oczywiście w moim przypadku resztki filcu, to po prostu kupiony filc, bo rzadko z niego coś robię 😀
Wyszło mi takie oto lukrowane ciasteczko. W założeniu Burdy ma ono służyć jako poduszka na igły i szpilki, ja jednak domontowałam zawieszkę i jest ciacho na choinkę. Jeżeli Pani nauczycielka jest szyjąca, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby i tak wykorzystała swój prezent 😉
W tytule posta dzisiejszego pojawił się jednak wpis „pierwsze koty za płoty” 😀
Już wyjaśniam 🙂
Otóż wczorajszy wieczór stał pod znakiem szycia z dwóch powodów, po pierwsze dostarczono mi wyżej wspomnianą Kornelię, a po drugie Wigilia w szkole 🙂
Młodsza córka koniecznie chciała też coś uszyć, skoro stoją dwie maszyny no i uległam w końcu (bo to starsza miała się uczyć szycia). Młodsza ma 11 lat… i okazało się, że niebywały talent tak i do sprzętu, jak i do szycia 😀
Na początku pokazałam jej jak ustawić ścieg, który ją interesuje, jak określać jego długość i szerokość (za każdym razem przeszywana była próbka, żeby jej zobrazować różnicę przed i po)… gdzie się podnosi stopkę, jak nawleka nici… to, że obracając materiał pod stopką musi być igła wbita w materiał, a do zmiany ściegu podniesiona. Wytłumaczyłam jej podstawy, a nie pozwoliłam po prostu prowadzić materiału, bo chciałam uniknąć w kółko nawoływania:
– mamusiuuuu, a jak szyć na prostooo???
– mamusiuuuu… a co teraz jak dojechałam do końca???
W innym czasie nie miałabym nic przeciwko temu, ale wczoraj miałam dość sporo swojego szycia i taka „zabawa” mogłaby doprowadzić do tego, że położyłabym się spać rano, a tak było „zaledwie” przed trzecią i rano mogłam w miarę normalnie już funkcjonować.
Patrząc jednak jak sobie dziewczyna radzi, nie mogłam się oprzeć, żeby nie nakręcić jej pierwszych poczynań… nie spodziewałam się, że pójdzie jej to tak „gładko”. Gdyby to nie moja córka i nie to, że WIEM na pewno, że nie szyła nigdy wcześniej… nie uwierzyłabym chyba, że to jej pierwsze starcie z maszyną. Zaczęła od „pierniczka” na choinkę… nie dokończyła, bo musiała iść spać, ale dzisiaj będzie druga lekcja, więc na pewno zawiśnie w Wigilię na świerku 🙂
Tutaj filmik nakręcony na szybko… telefonem, więc przepraszam za jakość i odgłosy z głębi mieszkania 😀
Nie robiłam podkładu muzycznego celowo, żeby było widać, że szyje samodzielnie i bez pomocy… w sumie nawet słownej, oprócz przypadku gdzie pyta o szpilkę, czy może wyjąć 😀
Teraz to ja widzę, że takiego talentu nie mogę zmarnować i dopóki będzie wyrażać chęć nauki, to będę jej tłumaczyć i uczyć.
Apel do osób bojących się zabrać za szycie – macie dowód, że nie jest to takie skomplikowane, a nowe maszyny są naprawdę dziecinnie proste w obsłudze… dziecko Wam to pokazało, więc jeżeli tylko czujecie chęć szycia, to nie trzęście portkami, tylko brać się do roboty 😀
Wiadomość z ostatniej chwili:
Anita wróciła ze szkoły i zdała relację. Wszystkie dzieci robiły upominki ze słodyczy i jakichś zakupionych drobiazgów typu długopis, kolorowanki itp… ale poduszka zrobiła furorę, wszystkie dziewczyny chciały takie poduszki! Ciasteczko Pani też się bardzo podobało, zaczęła pytać, czy mama szyje na zamówienie i ile kosztowałaby taka poduszka? o.O (nigdy nic nie uszyłam na zamówienie – w sensie zarobkowo!)
Mój błąd… zgapiłam się trochę (noc była ^^) i zapomniałam dorzucić do poduszki kiedy ją pakowałam jakichś słodyczy… kiedy wspomniałam o tym Anicie po jej powrocie, odpowiedziała:
-No wiem właśnie… przeprosiłam Justynę i podzieliłam się swoimi słodyczami, ale Justyna powiedziała, że to nic, bo ta poduszka zastępuje wszystkie słodycze świata i wszystkie prezenty w tej klasie.
To się nazywa komplement! o.O
Teraz zmykam przygotowywać się dalej do Świąt 🙂 Pozdrawiam 🙂
P.S. Nie dałam rady wczoraj zrobić tutoriala z acetonem w roli głównej, ale postaram się wywiązać z danej obietnicy jak najszybciej.
-
baraqada
-
Joanka-z
-
Monika Magdalena
-
Fawila
-
Joanka-z
-
gosia
-
Chranna
-
Joanka-z