Patchwork i ja, czyli… Around the World Blog Hop

Jo Ho zaskoczyła mnie tym, że to akurat ja nasunęłam jej się na myśl, kiedy postanowiła wciągnąć kolejne dusze do tej międzynarodowej zabawy Around the World Blog Hop. Sama siebie ustawiłabym na szarym końcu osób, które szyją patchworki, czy quilty.

Doświadczenie moje niewielkie, mój dorobek maleńki, ale nie odmówiłam ze względu na powód, jaki Jo Ho podała. Napisała, że z moich filmików nauczyła się tak pikowania, jak i przyszywania lamówki, czyli elementów niezbędnych w tych wyrobach, więc… grzechem byłoby odmówić 🙂
Druga sprawa jest taka, że to dobry powód również do wznowienia mojego blogowania. Ostatnia przerwa była najdłuższa z dotychczasowych. Niezamierzona, ale nieunikniona.

Zamiłowanie do patchworków mam, tego nie da się ukryć. Gdyby go nie było, nie powstawałyby kolejne. Chęć tworzenia też, bo już taka moja natura, że lubię próbować i sprawdzać się w różnych technikach. Chęć posiadania własnych patchworków jest chyba największa, dlatego w tle, w wolnych chwilach zawsze coś się dłubie 🙂

Nad czym teraz pracuję?
Raczej kontynuuję… 
Kontynuuję tworzenie narzuty z heksagonów, których absolutnie nie zarzuciłam. Stopuje mnie jednak drukowanie i wycinanie papierowych form… tego w tej technice nie lubię bardzo.
W ogóle nie lubię papieru w szyciu!
Najbardziej tego uczucia marnowania papieru… zauważyłam, że to mnie hamuje najbardziej przy metodzie PP, heksagonach, drukowaniu wykrojów z netu. Ot takie tam moje wewnętrzne rozterki…

W każdym razie po chwilach niemocy, przełamuję się, drukuję, wycinam (żeby ostatecznie je wyrzucić… ehhh) i dłubię dalej, więc kiedyś mam nadzieję pochwalić się gotowym dziełem.

hexagon, heksagon, patchwork, narzuta sześciokąty

Drugim patchworkiem, jest patchwork nietypowy, czyli szydełkowy… istnieje taki? Nie wiem.
Postanowiłam, że tutaj o nim wspomnę, ponieważ każdy element będzie przyszyty do drugiego jak te z materiału, a nie będzie robiony jak typowa robótka, gdzie kolory się jedynie zmienia i robi dalej.
Będzie to poduszka na grudniowe SAL częstochowskiej szyjącej grupy 🙂
Poduszka powinna być szyta, ale jako, że chwilowo stan zdrowia szyć mi za wiele nie pozwala, leżenie w łóżku postanowiłam wykorzystać w ten właśnie sposób. Mam nadzieję, że będzie mi to wybaczone 🙂

crochet triangle pillow, szydełkowe trójkąty, poduszka

Trzecim projektem, jest projekt jeans, o którym również marzyłam. Powstała już całkiem spora płachta i się trochę zwiesiłam…
Chciałam typową, wielką narzutę stworzyć, ale w miarę przyszywania kolejnych pasów z trójkątów, dotarło do mnie, że finalnie może być mega ciężka. Sam top będzie ciężki, dodajmy do niego ocieplinę i podszewkę, przepikujmy… fajnie, dopóki nie trzeba tego prać.
Jak będę chciała wyprać, to monstrum napije się wody w pralce… pokręci się trochę, będzie chciało odwirować, to oczyma wyobraźni widzę te rozlatujące się łożyska w pralce 😀

jeans, patchwork, quilt, triangle, dżins, narzuta, trójkąty

Tego typu dylematy mam właśnie myśląc o szyciu i planując kolejne rzeczy 😉
Też tak macie? 🙂

Czym moje prace różnią się od innych quilterek?

Kurczę… trudne pytanie.
Można odpowiedzieć, że różnią się wszystkim. Wykonaniem, tkaninami, rozmiarem, czasem wykonania. Można też odpowiedzieć, że niczym… bo nie uważam, żeby jakoś specjalnie wybijały się z tłumu.

Moje wcześniejsze prace można również zobaczyć na blogu.
Po kliknięciu w obrazek, przeniesie Was do odpowiedniego posta

quilt, shirt patchwork, recycling, recykling, narzuta z koszuli

 quilt, patchwork, plus, bieżnik

Dlaczego tworzę to, co tworzę?

Chyba odpowiedziałam na to pytanie powyżej. Chęć tworzenia i jeszcze większa chęć posiadania własnych patchworków. Chęci sprawdzania się również nie bagatelizowałabym.

Jak przebiega mój proces twórczy?

Albo ekspresowo, albo długo i burzliwie. Największym hamulcem w pracy są moje przemyślenia… np. jak te powyżej. Nie lubię tego… to bardzo przeszkadza w tworzeniu.

Bardzo dziękuję za zaproszenie do zabawy 🙂

Z tego miejsca, chciałabym do zabawy zaprosić również Shape Moth, której niezwykłe quilty bardzo mi się podobają, a również dlatego, że stworzyła wzór PP, który tak do mnie „mówił”, że w końcu i za tę technikę się zabrałam.
Efekty i tej zabawy, na pewno pojawią na blogu.

Categories: Bez kategorii
  • Hej Wiolka! Dobrze, ze jesteś 🙂 Chylę czoła przed tworzeniem heksagonów -MASAKRA ale wiem, że efekt finalny będzie powalający jeno musimy na niego jeszcze poczekać. Patchwork na szydełku – widzę piękne kolory, takie jakie lubię, czuję nosem, że to będzie COŚ fajnego, szczerze to nie mogę się już doczekać tej poduszki. Projekt jeans brzmi bardzo fajnie i z tego co już uszyła to będzie fajne ale mam dokładnie te same obawy co i Ty odnośnie pikowania, prania i wagi całego dzieła. Z takiego jeansowego, recyclingowego patchworku byłaby fajna torba.

    • Hexagony – marzyłam o nich od dawna. Wiedziałam, że porywam się na szycie długodystansowe i pracochłonne, więc postanowiłam sobie absolutnie nie narzucać żadnego tempa, żeby się nie zniechęcać i samej siebie nie zawieść. Po prostu robię w ten sposób, że jak mi się szykuje siedzenie przed TV (bardzo rzadko, ale zdarza się), to wtedy szmatki na kolana i zawsze kilka łatek zaliczę.

      Szydełko – zaplanowana od kilku miesięcy, ale tak schodziło, bo ciągle coś… aż w końcu mnie unieruchomiło w łóżku, to postanowiłam wykorzystać tę niemoc na zrealizowanie wcześniejszego planu i będę mieć już pierwszą poduszkę na nową (nieistniejącą jeszcze) kanapę, a przy okazji załapię się na poduszkowe SAL 😉

      Jeans uwielbiam, chyba za wszystko, więc muszę uważać, żeby ciągle czegoś z niego nie szyć. Już mnie moje dziewczyny stopują i się ze mnie śmieją…
      Torba na pewno kiedyś powstanie… zresztą nie pierwsza 😀

  • Piękne patchworki tworzysz! i widać że jesteś praktyczną Kobietą 🙂 ale to pozytywne jak najbardziej! Mam patchwork z dżinsu, nie wielgachny, tak 1×2 m i pierze się bez problemu, ale podejrzewam że wielki 2×2 rzeczywiście pralkę pięknie by uszkodził. Trzymam kciuki żeby heksagony kiedyś stały się narzutą 🙂 Ostatnio na spotkaniu z Australijska quilterka gdy pokazywałam moje heksy powiedziała że prawie każda quilterka się za to zabiera a potem większość nie kończy, szkoda tyle pracy żeby szafę grzało 🙂

    • Heksagony… u mnie muszą się wykończyć, nie ma innej opcji! Prędzej, czy później, ale muszą, bo zawsze o tym marzyłam!
      Też potrafię zarzucić szycie… i tego się najbardziej obawiałam, kiedy startowałam z tymi heksagonami, dlatego obiecałam sobie, że jak tylko znudzi mi się ich doszywanie, to z tego co już wyprodukowałam, stworzę cokolwiek… czy to małą narzutę, czy poduszki, czy aplikację na narzutę… ale dokończyć, dokończę, bo inaczej nie mogłabym sobie w oczy spojrzeć, że sama siebie zawiodłam i nie zrealizowałam tego, czego tak chcę 🙂

  • Dobrze , że wróciłas, pusto było bez Ciebie.
    Patchworki tworzysz przepiękne, zreszta jak wszystko inne, czego sie tkniesz. Co do prania jeansowej narzuty- wszak istnkeja pralnje chemiczne, prawda? 😉
    Podziwiam Twoja precyzje, to to, czego mi w szyciu brakuje.

    • Z czasem u mnie ostatnio było (i na razie jest nadal) bardzo kiepściutko, ale nie mam zamiaru więcej takich długich przerw robić. To się nie godzi! 🙂
      Zresztą, dzielenie się z Wami tym co uszyłam, bardzo motywuje do dalszego szycia, a kiedy miałam przerwę, to szycie jakby sprawiało mniej radości 🙂

      Pralnia chemiczna – never again!
      Nie piorą, a jedynie odświeżają gorącym powietrzem?!
      Dawałam kiedyś koc do prania, bo wielki i nie mieścił mi się do pralki. Dopóki to było normalne użytkowanie, to jakoś po odbiorze nie zapalała mi się czerwona lampka, aż do momentu, kiedy poprzedni kociak pomylił koc z kuwetą… oddałam jak zawsze i wrócił dokładnie taki sam… ten sam "zapach" po otworzeniu worka. Wyrzucone pieniądze! Ta świadomość, że tak było za każdym razem wpłynęła na to, że zdecydowałam, że lepiej wyjdę na tym, jak kupię pralkę na 12kg wsadu z parowaniem… przynajmniej jestem niezależna 🙂
      Teoretycznie więc… i ta narzuta powinna się spokojnie wyprać, no ale się waham jak to ja 🙂

  • Uwielbiam podziwiać prace patchworkowe 🙂 zwłaszcza te kolorowe tak cieszą oko! mi sie marzy piękna jasna patchworkowa narzuta na łóżko… kiedyś się za to wezmę 🙂 Tobie życzę Wioletto wytrwałości, i zapraszam czasem do mnie, bo dawno mnie nie odwiedzałaś 🙂

    • Matko.. ile mnie się rzeczy marzy 😀 Najbardziej marzy mi się wiedzieć, czego chcę najbardziej 😀
      Dziękuję, postaram się wytrwać i oczywiście zajrzę i do Ciebie 🙂

    • No ! jak się człowiek nie upomni, to się o nim zapomina 🙁 Co do piórników, to już jest nałóg i powstrzymać się nie mogę, owszem, już znam na pamięć, pomyśleć że na szyciu i walce z wykrojem pierwszego spędziłam pół dnia i wyszedł koszmarnie koślawo i tragicznie:P , a teraz za ten czas mogę uszyć 5 😛 ale nie ma czasu na takie przyjemności 🙁

    • oj tam, oj tam 😀
      Jeżeli bezdomność tłumaczy mnie jakoś, to byłoby super 😉 Pocieszeniem może być fakt też, że naprawdę chwile z blogiem (czy to swoim, czy Waszym) są kradzione… pewnie za jakiś czas się to zmieni, ale póki co… lipa, lipa :/

  • Jak dobrze Wiolu, że znów jesteś z nami 🙂 Patchwork to technika zupełnie dla mnie obca, ale zawsze podziwiam prace innych. Czasem nachodzi mnie myśl, żeby spróbować, ale perspektywa długich godzin spędzonych na wycinaniu i zszywaniu tych elemencików skutecznie mnie odstrasza.
    W twoich pracach podoba mi się to, że szyjesz je, że tak powiem w poszanowaniu idei patchworku. Szyjesz je z rzeczy, które już miały jakieś swoje życie, a nie z nowych, dizajnerskich tkanin od projektantów. Czyli tradycyjnie i ekologicznie przy okazji 🙂

    • Tradycyjnie, w poszanowaniu idei… czyli z resztek i latami 😀
      Nie myśl sobie, że nie marzę o dizajnerskich tkaninach! Oczy mi się na ich widok świecą jak diabli 😀
      Tylko moja praktyczna dusza zawsze wygrywa i kiedy mam kupić nowe, a widzę że miałabym co przetworzyć, to sobie wtedy mówię "następnym razem"… no i się odwleka, bo przecież "żal, żeby się zmarnowało".
      Po cichu mogę powiedzieć Ci, że kompletuję sobie bawełny na kolejną bardzo chcianą narzutę. Jak tylko uda mi się dokupić pozostałe kolory, to pierwszy, normalny, NOWY patchwork też w końcu powstanie.

      Spróbuj sobie na czymś małym, jak Ci się ta technika podoba… choćby na kosmetyczkę, czy poduszkę uszyj sobie panel. Zobaczysz, że to nic strasznego, a wręcz bardzo relaksujące zajęcie 🙂

  • Dobrze że jesteś i już więcej nie uciekaj bo naprawdę smutno bez Ciebie.
    A te Twoje patchworki, heksagony podziwiam od zawsze i zazdroszczę talentu bardzo !
    Poduszka patchworkiem szydełkowym robiona, o mamuniu toć ja za szydełko w ogóle się nie biorę a co dopiero takie cudo stworzyć 🙂

    • Do mistrza szydełka, to mi daleko, ale podstawowe jakieś sploty dziergam, więc czasami wykorzystuję tę umiejętność. Na bardziej skomplikowane twory się jednak nie porywam 🙂
      Patchwork jest bardzo prostym szyciem… to taka układanka, ja lubię bardzo. Pisząc szycie proste, mam na myśli oczywiście brak dopasowywania np. do sylwetki, jak w przypadku ubrań, a czy patchwork jest prosty, czy bardziej skomplikowany, to już inna rzecz 🙂
      Popróbuj, co Ci szkodzi? 🙂

  • piekne rzeczy szyjesz 🙂

    • Dziękuję za miłe słowo 🙂

  • Rozumiem ból zużycia papieru – mam to samo. Lubię np. wykroje z Papavero, ale za każdym razem dostaję drgawek, jak mam je wydrukować na czystym papierze… a kserowanych materiałów ze studiów, jak Lola, nie mam… Ostatnio jednak poprawiłam sobie humor przeliczeniem kosztów, bo okazało się, że wydrukowanie nawet 30 stron na drukarce jest dla mnie tańsze, jak kupienie jednej płachty półpergaminu, na którym odrysowuję wykroje z Burdy. Przynajmniej coś 🙂 choć wolałabym papier z konopii 🙂

    • Rozumiesz? Rozumiesz?? No właśnie mam to samo… tyle papieru! Do kosza! Tak zupełnie bez sensu… na pewno w przyszłości będę robić to inaczej.. nie ma opcji, żeby na kolejną rzecz z heksagonów ( o ile coś jeszcze powstanie) drukowała papier!
      Od dzieciństwa mam wpajane, żeby papieru nie marnować i to mi z tyłu głowy zawsze siedzi.

  • a ja mam sposób na heksagony! drukujesz na ciut grubszej kartce, fastrygujesz tylko materiał, kiedy obszyjesz kawałek wyciągasz papierek ze środka i wykorzystujesz jeszcze raz. Ja szyje heksagony z jeansów i papierek mi starcza na 4 razy 🙂 I fakt jest już ciężka cholernie, a to ledwo połowę zrobiłam

    • Mówisz…? Tylko tkaninę zeszyć i wyciągać? Na pewno muszę ten temat przemyśleć, bo to co robię teraz jest dla mnie bez sensu i jest głównym hamulcem. No jak widzę stertę zadrukowanych kartek do pocięcia, to mi się odechciewa szyć.

      • Kindziok

        Szyję ją nadal :d Już blisko koniec. A co do papierków to kupiłam jakiś tani blok techniczny i jeszcze nawet połowy papierków nie tknęłam wyciętych z niego. Polecam, bo przy narzucie ponad 700 kawałków zejdzie z 200 papierków max. A i fastryga zostaje po wyjęciu i ładnie się trzyma wszystko

  • Ja w heksagonach też używam papierków wielokrotnie – te Twoje już teraz robią wrażenie, są piękne 🙂 Prawdę mówiąc wszystkie Twoje patchworki mi się podobają… bardzo 🙂

    • Moje na pewno nie są tak piękne i okazałe jak Twoje. Twoje zachwycają! Moje są takie… domowe 🙂
      No ale skoro o nich marzę, to muszę realizować i staram się robić, żeby dla oka przyjemne też były 🙂
      Temat papierków i heksagonów na pewno będzie u mnie przemyślany na wskroś 🙂

  • Bardzo podobają mi się twoje patchworki, ten jeansowy się świetnie zapowiada… ale faktycznie może być trochę ciężki jak na możliwości pralki, ale kolor ma w sumie mało brudzący… może jednak warto go dokończyć

    • Na pewno warto dokończyć, bo przecież tyle się nacięłam! 😀
      Sęk w tym, w którym momencie skończyć? 😀
      Myślę nad tym intensywnie, więc coś się w końcu urodzi…

  • Bardzo się cieszę, że przejęłaś zaproszenie.
    Czekam cierpliwie na nowe uszytki, nowe recenzje i, nie ukrywam, nowe tutki :).

    Doskonale rozumiem szyciowy recycling. Najlepiej mi idzie szycie ze "starego". Z nowymi materiałami mam problem, zarówno z kupnem, jak i pocięciem. Jakoś tak szkoda ;).
    Jesteśmy dziećmi czasów pustych półek sklepowych i to chyba efekt.

    Jeansowy potwór zapowiada się wspaniale. Zawsze można wyprać na trawie :D. Moja pralka (wsad 5,5) dała radę z 3m chodnikiem z ikei, u Ciebie z narzutą nie powinno być żadnych problemów.

    Za heksy podziwiam. Masz cierpliwość. Długoterminowe robótki wymagają dyscypliny i wytrwałości. Prowadzenie bloga też :D. Liczę, że będzie szybko nowa notka

    • Nowego też mi ZAWSZE szkoda. Masz rację z tymi dziećmi czasów pustych półek… takie rzeczy, potrafią ukształtować psychikę na całe życie.
      Postanowiłam, nie robić więcej tak długich przerw, bo wcale mi z tym dobrze nie jest.
      Nowa notka już dzisiaj 🙂

  • Podziwiam Cię za takie zacięcie, ja byłam na trzech szkoleniach dotyczących patchworku, ale ciągle brakuje mi czasu na sprawdzenie się w tych technikach.

  • Jak zwykle ucieszyłam oko i się rozerwałam u Ciebie. Serdecznie Cię pozdrawiam