Trochę Brazylii, trochę Chin…
Tak długo mnie nie było, że nie wiem od czego zacząć, ale jedno wiem… na pewno nie wszystko na raz.
Na pierwszy ogień pójdą spodnie treningowe rodem z Brazylii, czyli tzw. „abada”, kto trenuje capoeira, ten wie, a kto nie wiedział, to teraz wie. W jednym z pierwszych wpisów, moja starsza córka prezentowała w takich spodniach plecak z pasków.
Spodnie kupuje się najczęściej od Brazylijczyków na organizowanych warsztatach, które odbywają się co jakiś czas.
Motylek również zaczęła chodzić na treningi capoeiry kilka miesięcy temu. Na początku można chodzić w zwykłych dresach i koszulkach, jednak na Batizado (czyli wręczenie pierwszego sznura) należy już mieć te właściwe. Nie należą one niestety do najtańszych, bo jest to koszt 40-50 Euro dziecięce, a 50-60 Euro dla starszych.
Małe dzieci szybko rosną, ale równie szybko mogą zmienić zdanie i za miesiąc już tym co chcą „robić w życiu” będzie taniec towarzyski, albo karate, szkoda więc kupować malutkie spodnie na nie wiadomo jak długo.
Postanowiliśmy ze szwagrem, że uszyję jej takie. Koszt dresówki w jej przypadku wyniósł ok. 10zł, więc różnica w kwocie znaczna. Brakuje jedynie logo grupy, którego nadruk kosztuje 30zł, ale równie dobrze spodnie mogą pozostać uniwersalnie białe.
Spodnie szyłam praktycznie w całości na maszynie wieloczynnościowej, używając ściegów elastycznych, jedynie podwinięcia, szlufki, pasek do wiązania oraz stebnówki szyłam na renderce.
Do szwów prostych używałam ściegu oznaczonego jako 6. Wygląda jak taki śmieszny zygzak, jednak podczas naciągania dzianiny, szew nie pęka, tylko się prostuje, przez co dzianina może swobodnie pracować.
Zamiast overloka, używałam ściegu overlokowego (oznaczony nr 12) wraz z dedykowaną do tego stopką.
O samej stopce pisałam tutaj.
Efekt jak dla mnie bardzo zadowalający, więc nie musiałam co chwilę zmieniać w coverloku ustawień z renderki na overlok.
Stebnówki, podwinięcia, szlufki i troki wykończyłam, tak jak wcześniej wspominałam, na renderce. Użyłam ściegiu drabinkowego.
Do takich spodni nie wszywa się w pasie gumy, ponieważ w trakcie treningu i wykonywania różnych figur lub walki z przeciwnikiem, można byłoby je dość szybko mieć np. na wysokości kolan 😉 Wpuszczony jest lekko elastyczny trok, uszyty z tej samej dzianiny i zawiązywany tak aby dopasować do ćwiczącego.
Szlufki są po to, aby przewlekać i wiązać w nich sznur, który trenujący otrzymują po zdanych egzaminach.
Tak spodnie prezentują się w całości i jak widać wizualnie nie odbiegają od reszty. Oryginalne są jednak z innej, sztucznej i bardzo wytrzymałej dzianiny. Ja użyłam bawełnianej, białej dzianiny dresowej bez ocieplenia, tylko z pętelką z lewej strony… na pewno jeżeli chodzi o komfort dla skóry, jest lepsza i będzie ją można prać w wyższych temperaturach bez obawy, że zszarzeje jak oryginalne, natomiast czy okażą się tak samo wytrzymałe… wyjdzie w czasie. Może zanim zniszczy, to wyrośnie? 😉
Poniżej prezentacja całych spodni na tle sali treningowej.
Poniżej maleńki fragment treningu, co by Was nie zanudzić, a dać odczuć ile w dzieciach jest energii do spożytkowania. Warsztaty trwały 5 godzin, a energia wydawała się nie maleć 😀
To była Brazylia.
Teraz troszeczkę Chin.
Ci, co mnie obserwują na FB, wiedzą że w życiu realnym wygrałam wycieczkę do Chin i właśnie tam, latając wzdłuż i wszerz, spędziłam drugą połowę października. Jako, że poleciałam sama, czyli bez mojej najlepszej połówki, która dzielnie walczy w tym roku na budowie, obiecałam nagrywać wszystko jak leci i ile się da. Nagrałam całe mnóstwo filmów, w sumie ok. 80GB o.O
Zdecydowaną większość nagrywałam z marszu, zwiedzając z resztą grupy, biegnąc lub z delikatnego ukrycia jeżeli nie było wolno ;P, a co za tym idzie… stabilizacja obrazu pozostawia wiele do życzenia. Nie ogarnę wszystkich filmów na raz, po prostu jest tego sporo i póki co, nie mam kiedy spokojnie usiąść, żeby zmontować krótki film, pokazujący najciekawsze momenty z całej wycieczki, ale i na to mam nadzieję przyjdzie pora. Zdecydowałam więc, że będę je serwować po trochu w kolejnych postach.
Dzisiaj pokażę Wam ruch uliczny jaki obowiązuje w Chinach, czyli… totalny sajgon. Jest mnóstwo rowerzystów i motocyklistów, a stosunkowo mało samochodów. Mam wrażenie, że panuje tam zasada: „Jedziesz? – trąb!! Niech reszta o tym wie i zjeżdża ci z drogi!”
Jak wspomniałam, filmiki kręcone na żywca, łącznie z emocjami, więc proszę o wyrozumiałość, składnego tekstu raczej się nie doczekacie. Oglądając jednak, wyobraźcie sobie, że posyłacie dzieci do szkoły i miałoby to się dziać u nas… 🙂
W drugiej części filmiku, to ja próbuję przejść na drugą stronę… najpierw się odważyłam, później zwiałam z powrotem z jezdni, aby spróbować ponownie, ale zobaczcie sami jak to wygląda
Nawiązując do filmu… podobno jest tam takie powiedzenie na temat sygnalizacji świetlnej:
Niech ono będzie najlepszym opisem tego, co się tam dzieje 😉
-
Eko Ubranka
-
Aga Krycha
-
Rolin Szyck
-
Dehaef
-
ja katya
-
Gosia
-
alex
-
alex
-
alex
-
-
Niedzielka
-
LolaJoo
-
testyiopinie.com.pl
-
cytrynna
-
Avrea
-
karolina @ b-craft
-
Milli x
-
Mgiełka Ściegiem do celu
-
Iwona Dohrmann
-
Sagitta
-
liwias
-
kobieta szyje
-
KonKata
-
Katarzyna Tabazik
-
Iris
-
pomieszane-poplątane
-
Uwalniaj swoje pomysły
-
ania
-
kamysia
-
kamysia
-
-
GochaMi
-
Hurtownia Tkanin