Smartfon naszym przyjacielem

 DorARTthea poprosiła mnie w komentarzach pod postem dotyczącym ujarzmianiu Burdy, o napisanie dla „nieutechnicznionych ;-)” do czego smartfon może się przydać np. przy pisaniu bloga.

Zacznijmy od tego, że dzisiejsze smartfony, to nic innego jak małe komputery kieszonkowe, więc teoretycznie odpowiedź już mamy. Żeby jednak odpowiedź usatysfakcjonowała osoby zainteresowane tym tematem, postaram się pokazać kilka (z całego ogromu) możliwości, pomijając już tę, o której wspominałam przy okazji wcześniej wspomnianego postu.

Od razu zaznaczam, że nie mam zamiaru pokazywać wyższości telefonu takiego nad innymi (pomimo tego, że tak to właśnie będzie wyglądać), bo nie o to mi chodzi… sama nie przepadam (mimo kilku lat użytkowania) za ekranami dotykowymi. Pod tym względem chyba jestem niereformowalna i chyba jak nikt inny rozumiem osoby ceniące sobie tradycyjne klawiatury.

Kładąc jednak na jednej szali, to co w zamian (za ten nieznośny ekran) otrzymujemy, a na drugiej mój ukochany malutki telefon z klapką, z budzikiem w środku i polifonicznymi dzwonkami :D… to reakcja jest taka, że szalka z dotykowcem tak silnie uderza o blat, że klapkowiec wybija się w powietrze i ląduje na dłuuugo w szufladzie i od tej pory staje się telefonem awaryjnym, albo „karnym” 😉

W wielu sytuacjach telefon w kieszeni nam wystarczy, żeby mieć przy sobie większość rzeczy, które mogłyby nam się przydać.

Kalendarz – pewnie, że nic nie zastąpi papierowego i sama takiego też używam, ale nie mam zamiaru dźwigać go wszędzie ze sobą, w dodatku trzeba pamiętać, żeby do niego zajrzeć… ten drugi sam przypomni, a do tego po kilka razy, jeśli mamy takie życzenie.
…bo kalendarz w smartfonie, to nie ten sam kalendarz, co w klapkowcu, czy innym takim z polifonicznymi…

Aparat – też już nie ten sam. W tej chwili również filmy w rozdzielczości HD, to też już chyba standard, więc nie wrzucamy wielkiego aparatu do kolejnej przegródki w torebce, jeśli sytuacja tego nie wymaga, bo np. jesteśmy na zwyczajnym spacerze, na którym nie planowaliśmy robić sesji fotograficznej lub gdziekolwiek indziej, gdzie nie przyszłoby nam do głowy, że będziemy w potrzebie coś nagrać, sfocić, czy „zdyktafonować” 😛
Mając więc do wyboru mały, aparat kompaktowy, który nie zrobi wiele lepszych zdjęć… to jednak wolę z niego zrezygnować, na rzecz lżejszej torebki.

Poczta, Facebook, Blogger, Twitter, Bloglovin… przy sobie. Z publikowania w terenie korzystam rzadko, ale zdarza mi się i jak najbardziej jest to możliwe. Z przeglądania natomiast Waszych blogów… nagminnie. Dzięki niemu nie przeszkadza mi, czy siedzę w kolejce w urzędzie, czekam na przystanku, czy jadę pociągiem… po prostu wykorzystuję ten czas na przeglądanie tego co się dzieje w sieci. Bez niego byłoby kiepsko być w miarę na bieżąco, w dniach kiedy jestem poza domem.

Przy pomocy tej aplikacji, możemy zamieścić nowy wpis na blogu, siedząc np. na plaży, czy w kawiarni :>

Reszta też spisuje się wzorowo i tutaj np. możemy podziwiać najnowsze dzieło Loli 😀

Jeżeli potrzebuję napisać Wam kartkę na święta, czy coś tam dorysować do zdjęcia, to też wspomoże…

EDIT: Przypomni schemat magicznego kwadracika, który najpiękniej wyrysowała dla naszego użytku Maryś (tu można podziwiać gotową narzutę, choć w całości dopiero będzie) i udostępniła na swoim zaczarowanym FB
PS – (Dzięki Alex za przypomnienie w komentarzu, o tym jakże ważnym udogodnieniu!)

 …a jak najzwyczajniej w świecie chcę posłuchać muzyki, audiobooka (np. podczas podróży samochodem), czy obejrzeć video leżąc już w łóżku, to też nie stawia oporu. Nie ma znaczenia, czy wgrane na kartę  SD, czy serial z jakichśtam TV, czy to z pomarańczowej sieci, czy za pomocą wifi. On już się dostosuje do naszych potrzeb.

Aplikacji jest około całego mnóstwa i codziennie przybywa nowych… jak grzybów po deszczu. Ja korzystam praktycznie ze szczątkowych możliwości tego co dają nam te urządzenia, ale już wiem, że bez niego byłoby ciężko 😀
Jak chcecie wiedzieć co jeszcze szyjące blogerki robią z dotykowcami, to polecam bezbłędne poczucie humoru Brummig w jednym z jej ostatnich postów

Nawigacja! Dla mnie to rzecz podstawowa, bo wiele razy uratowała mnie przed błądzeniem po obcych miastach, bez konieczności dźwigania kolejnego gadżetu w torebce. Ja wiem, że koniec języka za przewodnika… znam, znam… ale nie lubię 😀

Zalet jest mnóstwo jak widać, wad… też jest kilka 🙂
Bateria trzyma zdecydowanie krócej niż w „klapkowcu”, możemy zapomnieć o ładowaniu co kilka dni. W zależności od intensywności używania… dzień-dwa (czasami nawet nie) i na noc do kontaktu.
Gabaryty… też ciut większe, ale biorąc pod uwagę te dodatkowe, gadżety z których rezygnujemy… maleństwo 😉
No i ten nieszczęsny ekran… no ale nie wyobrażam sobie surfowania po sieci, rysowania itp…. klawiszami ze strzałkami, więc chyba problem nie do przeskoczenia 😉

Na koniec, ze słuchawkami w uszach, słuchając ulubionej piosenki, czy brnąc przez kolejne rozdziały książki, którą nam ktoś czyta prosto do ucha, możemy się wyżyć przy maszynie i uszyć dla niego wymarzone ubranko 🙂
To poniżej powstało dla innego telefonu, ale również takiego co mu ekran żyje!

Żeby jednak nie było za słodko, że niby same och i ach… to polecam obejrzeć reklamę z tego typu urządzeniem w roli głównej 😉

Teraz, jak już wiecie co i jak, to same zdecydujcie, czy takie bajery są Wam w życiu potrzebne, czy nie 🙂

Categories: Bez kategorii
  • a hahhahah reklama bomba 😀 Ja przyznam Ci się szczerze nawet nie wiem jakie teraz telefony pody pady itd sa dostępne…niby jestem elektronikiem / programistą ale wcale mnie to nie rajcuje…znaczy jakieś wypasione telefony. Tak jak piszesz – dostrzegam ogrom ich zalet…ale jakos nie mam do nich serca. A Żorżet jak zwykle jest taka piękna!!! A czy ja Ci mówiłam już że ta co ze mną mieszka ogólny zachwyt wzbudza. Zawsze witam w niej gości 😀 Że niby musiałam sobie fartuszek założyć, bo przecież coś pichciłam…i ciągle Ci zapominam o tym powiedzieć..teraz mnie naszło 🙂

    • Ja wiem… wiem, że one potrafią odstręczać. Sama mamrałam niemożebnie jak mnie siłą małżonek nawracał na "normalność" jak on to ujmował. No prawie rzucałam tym ustrojstwem i żeby łatwiej było mi przejść etap aklimatyzacji, to pierwsze dwa miały ekran dotykowy i wysuwaną klawiaturę… dopiero ostatnie trzy, to już taki "hardkor" 😀

      Czyli taka prężna wychodzisz do drzwi? 😀
      Cieszę się ogromnie, że używasz :))))))))

  • Like this movie! 😀
    Not like smartfony, fejbuki i inne blogloviny ;P

    • Nawet mój mąż, zatwardziały adorator wszelkich elektronicznych gadżetów like this movie 😀

      Bloglovin od wczoraj loving 😉 Uratowało mnie z dziwnej otchłani i bloggerowej czarnej dziury 😀

    • a co to bloglovin?

    • Bloglovin… hmmmm… no nie wiem jak to nazwać i jeszcze nie przestawiłam się całkiem mentalnie na to, ale już wiem, że tego mi własnie trzeba było. W sumie uzywam od przedwczoraj dopiero.

      Platforma zbierająca wszystkie blogi świata do kupy? Czytnik blogów?
      Nie wiem, niech ktoś mądrzejszy/bardziej zaklimatyzowany to nazwie konkretniej 😉

      Zasada działania jest prosta i ułatwiająca życie.
      Logujesz się za pomocą adresu e-mail lub swojego konta FB i w wyszukiwarce wklikujesz adres bloga, który chcesz obserwować i to wszystko.
      Jeżeli masz (bo masz) blogi, które obserwujesz, to funkcja w ustawieniach "import" zrobi to za Ciebie i wczyta z bloggera wszystkie te, które już polubiłaś. Od tej pory wchodzisz na stronkę i wszystkie posty (!) masz ułożone wg czasu dodania.

      W praktyce wygląda to tak, że jak Lola doda posta, później Bezdomna… i znowu Lola w tym samym dniu, to on właśnie w ten sposób te posty wyświetli… a nie tak jak blogger, że tylko ostatni aktualizuje i czasami nawet nie wiemy, że Lola dzisiaj dała postów sztuk 3.

      Jak przeczytasz, to on wyszarza go (zaznacza jako przeczytany) i wyrzuca na koniec kolejki, a nie przeczytane masz u góry. BAJKA nie musisz przesiewać oczami sama.

      Jak chcesz, żeby wisiał nieodczytany, to zaznaczasz "zaznacz jako nieprzeczytany" i jest tak jakbyś do niego nie zaglądała. Komentujesz z tego samego poziomu.

      Jak coś Ci się spodoba w danym poście, to klikasz serduszko i już nie zginie, bo jak dasz mu "wyświetl wszystkie serduszkowce", to on je tam będzie przechowywał dla Ciebie :)))

      Najważniejsze udogodnienie, to takie, że nie ma znaczenia jaka to platforma… blogger wordpress, blox, typepad, czy własna domena… on wszystkie wyświetla na takich samych warunkach, czyli pierwsze zdjęcie i trochę tekstu, więc zanim otworzysz wiesz z czym masz do czynienia i ew. możesz zaznaczyć jako przeczytane, bez wchodzenia i spada na koniec listy.

      Czarna dziura bloggera zaczynała mnie mocno irytować, bo niektórych blogów w ogóle nie aktualizowało mi!!
      Przykładem była Katya i inne dziewczyny… ja musiałam pamiętać tam wejść, bo jak się wyświetlał nowy post, to u mnie go nie było, teraz mam problem z głowy… pokazuje absolutnie WSZYSTKO.

      Nowych, które zaczynałam obserwować też w ogóle już mi nie dorzucało z automatu do listy i musiałam ręcznie adres wklepywać…

      dobra, bo książkę napiszę – sprawdź i sama zdecyduj, czy to dla Ciebie też taki plaster na kuper jak dla mnie 😛

    • Tak jeszcze nawiązując do dzisiejszego posta (wiem, że to Ciebie nie dotyczy, ale inni też czytają), jak przeczytam w kompie jakiś post, to aplikacja w telefonie już mi go nie wyświetla 😉

    • Wioluś może zrobisz tutek dołączenia do bloglovin dla niepiśmiennych i niekumatych…;) Czyli pismem obrazkowym…

    • o dzięki !!! no jakbym się spodziewałą takiego elaboratu z Twojej strony to bym nie pytała tylko ładnie sama sprawdziła!! dlatego ukłon wielki i biuziak jeszcze większy ślę do Ciebie.

    • Lola dla Ciebie wszystko 😀

      Jomo, jeżeli ułatwi to Tobie rozeznanie się i innym "niepiśmiennym", to postaram się wkrótce zapodać techniczny dodatek do posta 😉

  • a ta bluzeczka kici to ona na maszynie tak jest zrobiona, tak ręcznie?

    • Ręcznie na maszynie? 😀
      To taki lot poukładanego trzmiela psze pani 🙂
      Lot pijanego trzmiela był w TUTAJ

    • Ręcznie na maszynie, w sensie, że ręcznie manewrujesz tkaniną, tzn. nie na hafciarce, która wszystko robi za Ciebie ;)To trudne do zrobienia chyba było? Czy też nie? 😉

    • Latałaś ostatnio po portfelu na pijanym trzmielu? Latałaś 😀
      Ciężko było? Pewnie zależy jak dla kogo, ale z tego co wiem, to polubiłaś… no to to jest to samo 😉
      Kojarzysz babeczki? To ciągle to samo 🙂
      Musisz sama sobie odpowiedzieć, czy to jest trudne, czy nie bo już szyłaś ściegiem swobodnym, to wiesz o co chodzi, a jak nie wiesz, to spróbujesz i się dowiesz 🙂

    • ja muszę jakoś wyczaić jak na mojej maszynie zrobic taki swobodny ścieg – bo jak dla mnie wygląda to pięknie.

    • Lola sprawdź w instrukcji, ale nawet jeżeli nie masz tam wzmianki o takiej funkcji, to ustawiasz najzwyczajniejszy pod słońcem ścieg prosty i wyłączasz transporter. Zakładasz stopkę do pikowania i dokładasz do tego własną wyobraźnię i już Ci nic więcej do szczęścia nie potrzeba.
      Tak jak przesuniesz rękami, tak maszyna będzie szyć. Zerknij w link powyżej, albo w ten… to to samo 🙂

  • reklama powaliła mnie na kolana 😀 a ze smartfona i tabletu sama korzystam, ale czasem nic nie zastąpi po prostu kartki papieru 😉 Tyle, że mój telefon (komputer kieszonkowy) ma klawiaturkę pełną więc to trochę niweluje moją nienawiść do dotykowości. ALE – wtedy ekranik tez jest niewielki i pisanie po nim jest koszmarem jak próbujesz chociażby coś na zdjęciu dopisać czy w pliku. Zatem, mam pytanko, bo aż przejrzałam wszystkie komentarze pod poprzednim smartfonowym postem – jaki masz telefon? bo mnie to wygląda na Samsunga, ale aż taką znawczynią nie jestem i skąd masz takie fajne piórko do pisania (mój rysik do ekranów jest gruby i słaby do pisania) a taki bajer tak by mi się przydał że hohohohoho…

    Pokrowiec na telefon świetny 😉 ja swój noszę w rok temu zrobionej na drutach skarpetce telefonicznej 😉 też się sprawdza, ale na Twoją Żorżet to napatrzeć się nie mogę 😉

    • Miałam to samo z pierwszymi telefonami… na tyle mały ekran był uciążliwy, że w sumie dalej wolałam bezdotykowce, bo to wtedy ani bezdotykowe, ani dotykowe. Takie hybrydy chyba się jednak mało sprawdzają. Ciut większy już zastępuje tablet, przynajmniej ja nie mam w tej chwili potrzeby posiadania takiego.
      Masz oko – Samsung 😉
      Mój małżonek zaopatruje mnie we wszelkie tego typu dobra (które później po mnie dziedziczy) i inna firma nie skusiłaby go prędko. (Rysik wbudowany)

      Cieszę się, że Żorżet oko cieszy. Nowa właścicielka też się cieszy 🙂

    • na moje potrzeby HTC jak do tej pory sprawdza się bezbłędnie 😉 ale piórko bym ukradła ^^ tablet mam, chociaż do korzystania w kolejce czy w urzędzie jest mało praktyczny, także skoro umowa mi wkrótce wygasa to szukam czegoś innego, a najnowsze aparaty z klawiaturą to jednak mają słabe rozwiązania 😉 także porównanie się przyda na pewno 😉

    • Tzn… żebyś nie zrozumiała mnie źle – no nie pogardziłabym tabletem w żadnym wypadku :D, ale właśnie mało mobilny jest, jednak do kieszeni się nie zmieści, a w domu, to ja już mam komputer w szafie, więc… taki kompromisik 😉
      Szczerze powiem, że mało się znam na nowinkach… ja wiem czego oczekuję, a małżonek wie doskonale jak moje potrzeby zaspokoić i tak sobie współgramy, że ja się zakupami elektronicznymi nie param 😀

  • Piatkowy wieczorek i wreszcie zasiadam przed "normalnym" (no nie dokońca, bo laptopem, bo stacjonarny to już dawno w kartonie pod łóżkiem – bo go na kolana nie można wziąść i zawinąć się kocykiem), urzadzeniem z internetem 🙂 Ja też większość wpisów przeglądam w telefonie (jakoś dla mnie to zawsze bedzie telefon, nie moge się przemóc do nazwy smartfon), pisać wolę tradycyjnie – na dużym ekranie. Dla mnie każdy telefon musi mieć wypasione budziki, dzwonki – różne do połączeń, osób, smsów, maili (o! maile tylko w telefonie odbieram i odpisuje), zdjęcia robię, bo mój aparat już chyba zbyt leciwy i telefon ma lepszą rozdzielczość, i telefon musi też mieć radio – oczywiście musi jeszcze dzwonić 🙂 Ale fakt, że często korzystam z poręczności telefonu i zerkam na niego gdy coś dziergam – po co drukować schematy 🙂 i piekę z telefonem, a od kiedy Moje WYpieki mają cudną aplikację działającą nawet offline to i zakupy robię z telefonem. Nie fejsbukuje, bo nie mam fejsbuka. Ale najlepsza historia z telefonem to sprawka mojego męża – pojechaliśmy po szyby do szklarni – facet powiedział, że leżą na palecie przed drzwiami do hali – a tam kilka palet, każde szyby inne i które nasze?! To ja lece na hale – no tak w piątki pracują krócej, to już nikogo nie ma, i jak tu chociażby zmierzyć te szyby (nie było co liczyć na sztuki, bo mieliśmy je dostać z bliżej nieokreślonym zapasem kilku sztuk), lece do domu właściciela bo obok mieszka, ale i tam nikogo nie ma, wracam do męża i już sobie myślę, że nici z weekendowej zabawy w stawianie szklarni… i widzę jak mój mąż przykłada telefon do szyb?! Staje przy jednej z palet i zadowolony z siebie krzyczy że te są nasze! Nie miał miarki to poszukał szybko aplikacji "miarka", pobrał, zmierzył i już (zdaje się że o niecały centymetr oszukiwała ta aplikacja – ale zabraliśmy dobre szyby). Ja to nawet się cieszę, że mój telefon nie ma klawiszy, bo we wszystkich wczesniejszych telefonach jako pierwsze wysiadały klawisze – z wyjątkiem ostatniego telefonu, który uczyl się pływac w toalecie, albo mi się klawisze wcisły, albo wypadły, teraz chociaż tego problemu nie mam 🙂 A i mój telefon też ma domek z Żorżetą 🙂 Pasuje jak ulał!
    Pozdrawiam serdecznie i życze udanego weekendu 🙂

    • hahahaa z tymi szybami, to mi przypomniało motyw mierzenia działki pod budowę. Pojechaliśmy na miejsce, wyciągnął telefon i przemierzał granice sprawdzając przy pomocy jakiejś aplikacji, gdzie są wkopane słupki graniczne, po których tylko jakieś szczątki zostały ok. pół metra pod powierzchnią ziemi. Zaoszczędziliśmy dzięki temu na geodecie sporo kasy 😉

      Często jeszcze korzystam z mmsów, w których przesyłam mężowi wyliczenia jak zapomni sobie zabrać ze sobą na budowę… bo przeczytać nie jestem w stanie, a tak to sobie zerknie na swoje wypociny, a jak samochodzikowi trzeba wtyczkę było kupić i nie mógł się ze mną dogadać jakiego typu jest łącze, to wysłałam mu zdjęcie gniazdka i po problemie 😀

      Z tym dzierganiem masz całkowitą rację, to też! 🙂

      Oj cieszę się co do Żorżety :)))
      Również udanego weekendu życzę! 🙂

    • Dobra… musiałam edytować posta 😀
      Dodałam o tym dzierganiu, bo przecież bez tego ani rusz 😀
      Dzięki!

  • Hmm… do tej pory twierdziłam, że przecież telefon służyć ma dzwonieniu, pisaniu smsów, co najwyżej robieniu zdjęć w potrzebie. Co prawda ja nie mam nic przeciwko nowinkom, ale też jakoś nie kręci mnie uganianie się za ich posiadanie. Twój post otworzył mi oczy na rzeczy w sumie całkiem oczywiste, ale jakże zachęcające do posiadania takiego cudeńka 🙂 Może czas, żeby nad tym się zastanowić…
    Pokrowiec – bomba 🙂 Odkąd pierwszy raz zobaczyłam u Ciebie Żorżet, to podziwiam, zachwycam się i zazdroszczę talentu i cierpliwości do aplikacji, bo moje nie wychodzą tak, jakbym chciała…

    • Taki telefon niezaprzeczalnie ma plusy 🙂
      Trzeba tylko się zastanowić, czy akurat chce się z nich korzystać, bo nie każdy chce i wybór, to święte prawo każdej osoby 🙂
      Posiadanie dla samego posiadania nie daje żadnej frajdy, więc zanim zaczęłam blogować i korzystać z internetu w telefonie, to raczej było to udręką niż wygodą.

      Aplikacje umiłowałam sobie szczególnie w szyciu, więc moja cierpliwość w tej kwestii jest jakby naturalną cechą 😀
      Dziękuję za tak miłe słowa :)))

  • Ja z moim telefonem tkwię raczej w erze kamienia łupanego, ale akurat dobrze mi z tym 🙂 Niewątpliwy plus Twojego smartfonu to możliwość przeglądania blogów w drodze 🙂 Reklama – pełen wypas, uśmiałam się, że hej :-)))))

    • Heh no nie tyle mojego, co chyba każdego 😉 Przyznam, że tego najbardziej by mi brakowało i maili, bo jakbym tego nie miała w telefonie, to nie wiem jak bym to wszystko ogarnęła w czasie 😀

      Reklama jest git 😉

  • Wioluś kochana co tam smatfony, komórki i inne ipady…;)
    UBRANKO, te jest uwagi i zatrzymania a przede wszystkim POSIADANIA warte!

    :***

    • Cieszę się, że tak uważasz :)))

  • Uśmiałam się z reklamy :). Chyba aż zacznę zbierać na takiego smartfona, ale z tą baterią to dla mnie wielki minus. Mam od paru lat zwykły telefon dotykowy i bateria nadal mi 7 dni trzyma. Wdzianko na telefon jest super 🙂

    • Tak… era wiecznie naładowanych telefonów mija, ale nie ma co załamywać rąk, pewnie wymyślą coś i na to. Może korbkę jak w latarkach… nie wiem 😉
      Coś za coś 🙁
      Nosimy praktycznie komputer przy sobie, więc jak na takie urządzenie, to i tak długo, bo netbooki też dnia nie wytrzymują. Trzeba się z tej strony pocieszać 😉

      Za wdzianko dziękuję 🙂

  • Nie lubię smartfonów. Żałuję, że moja stara Nokia 5200 padła, bo nigdy bym nie przeszła na tzw. nowoczesny telefon. Ale okazało się, że normalnych już nie robią, więc wylądowałam z dotykowym Samsungiem. Niech sobie będzie najwygodniejszy na świecie – nie przeczę, że ma przydatne funkcje – ale wkurza mnie ta cyfryzacja życia. 😉

    • Hmmm… na cyfryzację tak całkiem, to nie można narzekać, bo gdyby nie to, to ani internetu, ani tym bardziej blogów by nie było… ale co do wygody użytkowania telefonu, jeżeli używa się go tylko do dzwonienia, to jestem jak najbardziej za tradycyjnymi w dodatku z klapką 😉

  • Hehe, pamiętam jak się broniłam rękami i nogami, że dotykowego telefonu nigdy nie będę miała! I co? Jestem teraz właścicielką wypasionego Samsunga 😉

    • Też się broniłam i to bezsensownie całkiem długo, bo jak widać nieskutecznie 😀

  • No reklama superowa, tym bardziej że zaczynam zauważać że potrzebuję pomocy w ogarnianiu rzeczywistości i wspólnego kalendarza z mężem, żeby mu przypominać o coraz to nowych przedstawieniach/zebraniach/itd dzieci. Ten Twój mnie kusi, ale muszę dowiedzieć się, czy piórkiem można wpisywać notatki do kalendarza, przypomnienia, itp czy działa ono tylko w odpowiedniej aplikacji. Taka funkcja normalnego wpisywania rzeczy w telefon bardzo by mi ułatwiła funkcjonowanie, bo nie cierpię wklepywać z klawiatury, zwłaszcza dotykowej. 😉

    No i to ubranko, cudowne!!

    • Kalendarz jest po prostu świetny, bo jak zsynchronizujesz z kalendarzem google, to on na bieżąco ściąga wszystko co kto wpisze, a nawet ze wszystkich kalendarzy jakie masz dodane w google, również kalendarium z FB się aktualizuje, czyli wydarzenia w których biorę lub mogłabym brać udział, się wyświetlają. Ja używam i firmowego i współdzielonego, i własnego i to jest to co lubię, bo nie ważne, czy Franek, czy Antek wpiszą coś w pracy, ja automatycznie mam to dodane w danym dniu.
      Piórko działa we wszystkich aplikacjach, łącznie z usługą sms. Po prostu decydujesz, czy korzystasz z klawiatury, czy z piórka. Szybko pisze się również za pomocą wprowadzania "swype"… jeden dzień próby, a później to już ekspresem idzie 😉

      Za ubranko dziękuję 🙂

  • Ja się tak biję z myślami i biję. I fakt – dochodzę do wniosku, że srajtaśmy nie zastąpi jak nic 🙂

    • aaahahahaha no wychodzi na to, że jest bezkonkurencyjna 😀

  • Ja się strasznie długo upierałam przed smartfonami, najpierw miałam Nokię E72 biznesową, potem kupiłam BlackBerry, ale jednak dopiero dotykowy ekran i iPhone w prezencie mnie oczarowały. Teraz już nie wyobrażam sobie bez niego życia. Choć papierowy kalendarz cały czas posiadam i notesik na notatki i myśli również w torebce się chowa 🙂

  • Reklama mnie powaliła! Faktycznie tego wynalazku nic nie zastąpi :))

  • Z dużym poślizgiem dorwałam się do zaległości blogowych i wreszcie trafiłam i tutaj. DZIĘKUJĘ! Pozostaje mi chyba zacząć zbierać na takiego cosia, bo coś mi sie zdaje, że mógłby mi się przydać…Kalendarz robi wrażenie. Aparat toto twoje ma lepszy niż mój "normalny". Pisanie po wszystkim też mi się spodobało 🙂 Dzwoni jak przyjdzie mail? Wow!
    To jeszcze pytanie na koniec – czy toto ma instrukcje obsługi po polsku? bo jak nie ma, to ten, kto mi takie coś kiedyś sprzeda, będzie miał przechlapane – codziennie wizyta z listą durnych pytań 😉
    Ale reklama i tak najlepsza! 😀

  • cudny ! zapraszam do mnie też robię pokrowce ale trochę inną techniką
    http://margarittasdiy.blogspot.com/